Przypomniało mi się o jeźdźcu i koniu przebiegających nie dawno koło nas.Właśnie spostrzegłem ich na polanie,koń był przywiązany do drzewa,a człowiek,no cóż gdzieś zniknął.Podszedłem do konia,na mój widok zaczął głośną rżeć i wierzgać.Od razu rozpoznałem w koniu mojego znajomego White'a.
-White,to ja Black.-koń się uspokoił,odwiązałem go od drzewa zdjąłem siodło i rzuciłem je gdzieś,właściciel już wracał dlatego wziąłem szybko ostro zakończony kamień i przeciąłem uzdę.Razem z White szybko uciekliśmy w bezpieczne miejsce gdzie stała Melody.
-Melody White, White Melody.-przedstawiłem konie.
(Melody?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz