-Hmm zgoda,dawaj zasady.-rzekła Melody
-Odtąd do Doliny Dzikiego Wiatru.-narysowałem kopytem linię startu.Wystartowaliśmy i biegliśmy łeb w łeb gdy nagle przekroczyliśmy granicę Doliny dzikiego Wiatru.Zdyszani poszliśmy do naszych domów.Wprowadziłem Meli pod dużą starą rozłożystą wierzbę.Jej starsze ciężkie gałęzie sięgały ziemi tworząc kolisty dach i ściany.Te młodsze i bardziej słabe powiewały jakby tańcząc na wietrze.Potężny,ogromny pień podtrzymywał to wszystko,a otoczony był wodą,nie głęboką ani nie bardzo płytką.
-I jak ci się podoba?-zapytałem
(Meli?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz